Rewolucji żołądkowych ciąg dalszy... teraz Osiołka wzięło. Zaczynam się cieszyć, że mnie tylko tak delikatnie posmyrało po piętkach... bo jego to na wszystkie strony powykręcało... i też skończyło się izbą przyjęć i ekspresową kroplówką...
Jednym słowem Pani doktórka się chyba myliła... i nie jest to zwykłe zatrucie, a grypa żołądkowa... teraz pozostaje mi się tylko modlić żeby Wredotka nie podłapała zarazków... i żeby babci nie rozłożyło... bo inaczej będę musiała sobie wyrobić tytuł "zawodowej pielęgniarki" w trybie ekspresowym...
Idę spać bo na twarz padam... a coś mi się zdaje, że jutro ciężki dzień przede mną... :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz