Ależ mam dzisiaj słodkawy nastrój... wszystkie cipciulki, niuniulki, słoniątka, małpiątka, lofciam, kofciam... się do mnie przypaskudziły właśnie w tej chwili... Nawet przez chwilę mi gdzieś tam w zakamarkach podświadomości zaświeciło się światełko - a może ja w ciąży jestem... no ale nie jestem... chyba!! Ja zawsze byłam emocjonalna płaksa... wystarczy głupi film, czy jakaś smutna książka... a ja już łez strumienie z policzków ścierać musiałam... W ciąży z Wredotką mi się to nasiliło jeszcze bardziej... i do teraz mnie trzyma cholerstwo... Męczące to jak diabli... a i Osiołek ma czasem zagwozdkę czemu ja siedzę pod kołdrą i łzy połykam... Się śmieje ze mnie, że jakby wiedział, że ja taka miękka klucha jestem... to by spróbował wynaleźć sposób na zmienianie łez w pieniądze... Bylibyśmy miliarderami! :D
A tą ciążę - nie ciążę to muszę sprawdzić... objawów niby jako takich nie mam fizycznych... ale coś mi tutaj podśmierduje... i na pewno nie jest to Wredzi pampera, bo te zostały w domu :D Nie wyobrażam sobie drugiego maleństwa w naszym małym domowym światku... znaczy się... wyobrażam sobie maleństwo takie... ale to może za dwa, trzy lata... niekoniecznie teraz... Nie chciałabym żeby Eliza jedynaczką była... z praktyki wiem, że jedynacy to jednak dziwni bywają (trzy niezwykłe przykłady mam wśród kuzynostwa mojego)... owszem bywają wyjątki od tych dziwności... ale wyjątek tylko potwierdza regułę, więc wychodzi na moje :)
Już się nie mogę doczekać, aż wrócę do domu... Robimy sobie dzisiaj dzień tulasków i buzioli wielkich... Będziemy się z Wredzią czułościować po podłodze... Domyślam się, że ochoty jej starczy na dwie minuty... i potem najzwyczajniej w świecie będę musiała dwoić się i troić w wymyślaniu zabaw... które powstrzymają jej niszczycielsko-brojarskie zapędy... Przy dobrych wiatrach liczę na dwie godziny względnego spokoju... przy złych po godzinie wylądujemy na ogrodzie... z aparatem w ręku...
Idę sobie... bo mi się znowu oczy szklą... jak o tej mojej Wredusi myślę... :)
A ja jestem dziwnym jedynakiem i w tym dziwactwie tkwi moja siła, ha!
OdpowiedzUsuńNie zawsze dziwny znaczy "dziwny" :D I nie każdy dziwny jest "dziwny" :D
UsuńA poza tym, ja zawsze chciałam zobaczyć jak moja córa, z moim przyszłym synkiem (musi być syn, nie ma opcji innej!) biegają po domu i się kłócą... ot taki sentyment mam do takiego obrazka :D
Jeszcze będziesz pukać się w głowę, po co to wszystko Ci było... albo i nie ;-)
Usuń